Obiecana relacja, czyli jak było na “Cannes Yachting Festival”
Cannes Yachting Festival powoli dobiega końca, a ja już dziś spieszę podzielić się z wami moimi wrażeniami. Jak było? Jednym słowem: fantastycznie. Największe europejskie targi jachtowe to świetna impreza i na pewno wrócę tutaj za rok. A tymczasem pokrótce opowiem wam, co widziałem i gdzie byłem.
Jachty, jachty i jeszcze raz jachty
Jadąc na targi wiedziałem, że będzie bardzo wielu wystawców, ale szczerze przyznam, że nie spodziewałem się aż takiej liczby łodzi. Wszak czym innym jest tę liczbę znać, a czym innym zobaczyć to wszystko na wodze. Motorówki, tender yachts, łodzie motorowe, żaglówki, duże luksusowe megajachty… te pięć dni to za mało, żeby obejrzeć je wszystkie. Na szczęście kilkanaście z nich udało mi się odwiedzić i obejrzeć z bliska.
Ze wszystkich zaprezentowanych łodzi najbardziej podobały mi się te spod znaku Arcadia Yachts, Cranchi, Azimut i Galeon. Arcadia Yachts to włoska stocznia położona na terenie dawnej Republiki Morskiej Amalfi, a zatem miejsca, które z morzem związane jest od zawsze. Stocznia produkuje luksusowe jachty motorowe.
Cranchi – druga z włoskich stoczni – ma nieco bogatszą ofertę, w której są trawlery, crossovery czy cruisery. Obecne na targach jachty urzekły mnie przede wszystkim pięknym włoskim designem. Swoje łodzie wystawił też Azimut – kolejna włoska stocznia. Co ciekawe, to właśnie ta firma zbudowała w 1982 r. największy wówczas jacht z włókna szklanego, czyli Azimut 105 Failaka. Oczywiście, również ich jachty to piękno w czystej postaci. Coś w tym jednak jest, że to właśnie Włosi projektują najpiękniejsze łodzie i samochody.
Z kolei Galeon to polski producent luksusowych jachtów i nie ukrywam, że bardzo ucieszyłem się, że również polska stocznia była reprezentowana na tej imprezie. Galeon to producent, który istnieje już 35 lat! Jachty produkowane w Galeonie są robione… ręcznie! Same łodzie mają bardzo ciekawy design, doskonałe osiągi i rzadko spotykaną jakość wykonania.
Pyszne jedzenie
Ale targi to oczywiście nie tylko łodzie. We Francji musi być też wyśmienite jedzenie. Uwielbiam kuchnię śródziemnomorską, więc na te kilka dni udzieliłem sobie dyspensy na wszystkie jej pyszności – świeże owoce morza, soczyste grillowane mięsa i pyszne desery. Będę musiał te wszystkie kalorie spalić podczas najbliższych treningów bokserskich.
Do zobaczenia za rok, Cannes Yachting Festival!