Bugatti Centodieci: luksusowy prezent na urodziny
Bugatti to bez wątpienia jedna z tych marek, której samochody wzbudzają moją ciekawość. Tak było w tym roku w Genewie, gdy pokazano La Voiture Noir, tak było i w połowie sierpnia, kiedy podczas Konkursu Elegancji w Pebble Beach szersza publiczność mogła obejrzeć najnowsze „dziecko” francuskiej marki, czyli model Bugatti Centodieci. Nazwa ma pewien klucz – po włosku „centodieci” to sto dziesięć – dokładnie tyle lat świętuje w tym roku francuska marka.
Trochę inny Chiron
Konstrukcja samochodu nie jest tak zupełnie nowa. Centodieci powstał na platformie Chirona (tak jak La Voiture Noir). Wyróżnia go sportowy i ektremalny design, stylistycznie nawiązujący do modelu EB110, produkowanego w latach 90-tych. Wysunięty dziób małego grilla, wąskie reflektory LED-owe, wąskie wloty powietrza, charakterystyczny układ lamp z tyłu i silnik widoczny przez szklaną pokrywę – widać, że twórcy Centodieci mocno inspirowali się starszym bratem EB110.
Co pod maską?
Centodieci ma moc o około 100 KM większą od Chirona. Pod maską (a w zasadzie szklaną pokrywą) znajdziemy jednostkę W16 o pojemności 8,0 l i mocy 1600 KM. Tak mocny silnik rozpędza Centodieci do „setki” w 2,4 s., zaś do 300 km/h w 13,1 s. Prędkość maksymalna ograniczona elektronicznie to 380 km/h. Co ciekawe, auto to jest o około 20 kg lżejsze od Chirona– widać, że świetnie przemyślano design w służbie osiągów.
Edycja limitowa
Centodieci to prezent, który marka zrobiła sobie i swoim fanom na 110. urodziny brandu. A że prezentów nie może być za dużo, jest to edycja limitowana. Powstanie jedynie 10 sztuk tego supersamochodu i – co ciekawe – wszystkie już zostały zamówione i kupione. Nabywców nie odstraszyła cena, czyli blisko 9 milionów euro plus VAT(około 39 milionów złotych też plus VAT).