Przepiękna Florencja!
Bardzo pracowicie zaczął się dla mnie ten rok, jeśli chodzi o podróże. Na początku stycznia wróciłem z USA, a kilka dni temu poleciałem do Florencji na targi Immagine Pitti Uomo. Obiecałem wam relację z tego wydarzenia i pojawi się ona na blogu już w niedzielę. A tymczasem zapraszam was do Florencji, serca Toskanii.
Florencja została założona przez Etrusków. Podczas pierwszego tysiąclecia naszej ery przechodziła z rąk do rąk pozostając kolejno pod panowaniem Rzymian, Bizancjum, Gotów, Longobardów, a w końcu Franków. W XII w. weszła w skład Ligii Lombardzkiej. Kolejne stulecia to czas rozkwitu miasta, które stało się ważnym ośrodkiem handlowym. Punktem kulminacyjnym okazały się rządy Medyceuszy – Florencja stała się potęgą gospodarczą i kulturalną. Tworzyli tu Michał Anioł Buonarotti czy Leonardo da Vinci.
Bogata i długa historia miasta przełożyła się na jego wygląd i mnogość zabytków. Centralnym punktem miasta jest Piazza del Duomo, przy którym znajdują się trzy najważniejsze budowle florenckie: katedra Santa Maria del Fiore, baptysterium Jana Chrzciciela i dzwonnica Giotta. Bez wątpienia każda z nich robi ogromne wrażenie – we wnętrzu katedry w kopule znajduje się fresk przedstawiający Sąd Ostateczny, baptysterium liczy sobie niemal 1600 lat, a dzwonnica posiada aż 7 dzwonów.
Oczywiście, arcyciekawych miejsc we Florencji jest więcej… most Złotników, most Trójcy Świętej, Galeria Uffizi, Galeria Akademii, a także liczne kościoły i pałace. Jest też akcent polski – na Piazza Republica znajduje się kawiarnia o znajomo brzmiącej nazwie „Paszkowski”. Założył ją syn polskiego uciekiniera z Powstania Styczniowego. Podczas pobytu we Florencji kawiarnię odwiedzali m.in. Staff, Żeromski czy Reymont.
Ale tym, co urzekło mnie najbardziej, jest atmosfera tego miasta. Radosna, głośna i bardzo włoska. Florencja to miasto, które nigdy nie zasypia, ludzie są na ulicach przez 24 godziny na dobę. Wszędzie są małe kawiarenki serwujące pyszną kawę. I te uliczki… przyznam szczerze, że wolę błądzić po nich bez przewodnika, trafiając w najmniej spodziewane miejsca, niż z mapą w ręku „zaliczać” kolejne punkty programu. Polecam wam takie podejście!
1 comments
Piekny tekst – dziekuje!