Ferrari SF90 Spider: hybryda o mocy 1000 KM
Muszę przyznać, że z każdym kolejnym modelem Ferrari zaskakuje mnie bardziej. Najmocniejsze obecnie seryjnie produkowane auto fabryki z Maranello generuje 1000 KM, a do “setki” przyspiesza w 2.5 s. Do tego wygląda obłędnie i ma pewną cechę, którą szczególnie lubię: jest kabrioletem. Pierwszego zamówione egzemplarze właśnie docierają do klientów, więc pomyślałem, że to dobry moment na krótki tekst poświęcony temu samochodowi.
Hybryda na sterydach
Ferrari zaprezentowało nowe SF90 Spider w listopadzie 2020 r. Ze względu na pandemiczne okoliczności, klasyczna prezentacja zamieniła się w wydarzenie online, ale i tak auto zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Po pierwsze, z nóg zwaliła mnie jego moc. W najmocniejszej wersji hybrydowy układ (4-litrowe turbodoładowane V8 i trzy strategicznie rozmieszczone silniki elektryczne) generują… 1000 KM przy momencie obrotowym 900 Nm. Takie parametry gwarantują niesamowite osiągi: zaprzęgnąwszy do pracy wszystkie “koniki”, SF90 Spider pojedzie nawet 340 km/h, na samym elektryku rozpędzi się do 135 km/h i pojedzie tak 25 km.
Po drugie, to jest auto, które – choć cięższe od Stradale o ok. 100 kg – ma dokładnie takie same osiągi.
Po trzecie, konstruktorzy spisali się, jeśli chodzi o składanie i rozkładanie dachu: hardtop składa się w 14 s. (świetny wynik!), złożony zajmuje tylko 100 l. (vs. zwyczajowe 150-200) i nie trzeba się zatrzymywać, aby wykonać operację. Co więcej, zastosowane w konstrukcji aluminium sprawia, że jest on lżejszy o ok. 40 kg od innych tego typu rozwiązań.
Warto jeszcze dodać, że kierowca ma do wyboru 4 predefiniowane tryby jazdy: eDrive (same silniki elektryczne), Hybrid (tryb eko, optymalizujący zużycie paliwa i energii), Performance (maksymalny fun z jazdy) i Qualify (auto działa na najwyższych obrotach i świetnie sprawdzi się na torze).
Powalająca stylistyka
Jak zawsze w przypadku aut z wierzgającym konikiem, doskonałe parametry aerodynamiczne idą w parze ze stylistyką przyprawiającą moje napędzane benzyną serce o mocniejsze bicie. Charakterystyczna mocarna acz smukła sylwetka, duże koła, i połączenie nowoczesności z klasyką dają niesamowity efekt.
Wnętrze jest w zasadzie zapożyczone ze starszego brata, czyli ze Stradale – znajdziecie tu te same zegary, wyświetlacze i przyciski. Dwa słowa – jak zawsze – należą się też tapicerce (uwielbiam zapach dobrej skóry w samochodach).
Jeśli chcielibyście zostać właścicielami takiego auta, przygotujcie się na wydatek rzędu ponad 500 000 euro.